Translate

sobota, 10 października 2015

Lombax Life: Rozdział III

Witajcie, przepraszam Was, że tak długo nie było rozdziału, stało się tak z powodu pewnego opóźnienia. Swoja wenę do tworzenia tych opowiadań biorę z grania w seria gier Ratchet & Clank. Zakupiłam nową część na konsole ps3, ale z pewnych powodów konsola ta została mi wypożyczona z miesięcznym opóźnieniem. Jednak nareszcie do mnie dotarła, a z nią nowy rozdział Lombax Life. Tak więc nie przedłużając zapraszam do lektury III już rozdziału ;)

Szliśmy z Noxem, oraz z naszym metalowym strażnikiem, półokrągłym korytarzem oświetlonym neoidowymi lampami, ściany były metalowe, gdzie niegdzie z sufitu i z boków wystawały rury. Po wyjściu z naszego „pokoju” z laserowymi kratami, mijaliśmy wiele podobnych pomieszczeń. Często mieszkało w nich dwóch współ lokatorów, ale zdarzali się także pojedynczy lokatorzy. Zadziwiała mnie i różnorodność, oczywiście zdarzyło się paru którzy byli do siebie podobni. Noxis opowiadał mi o czymś co nazywał wszechświatem, o galaktykach i planetach. Mówił, że jest on przeogromny i nie ma końca, oraz dzieli się na galaktyki, w których z kolei są układy z gwiazdami i planetami zamieszkanymi przez różne stworzenia i rasy. Słuchałem tego z zapartym tchem, ciekawy tych wszystkich rzeczy, oraz z pragnieniem poznania tego wszystkiego. Jaszczur, sam nawet nie wiem kiedy zacząłem go tak nazywać, powiedział  że wkrótce będę mógł się tego dowiedzieć, dlatego właśnie idziemy do Wszechnowersum. Tam według Noxa, idą uczyć się wszyscy ci ,którzy chcą poznawać świat oraz Nowonarodzeni, szczerze to nie podoba mi się ta nazwa, kojarzy mi się z czymś co zostało stworzone do konkretnego celu, ale nie mówię o swoich odczuciach Noxowi. Wcześniej miałem na sobie tylko białą koszulę sięgającą do kolan, Nox wyjaśnił że to typowy strój szpitalny pacjentów. Opowiedział mi również co to jest szpital. Później dręczyła mnie myśl po co tutaj jest potrzebny szpital, ale nie miałem odwagi o to spytać, gdy ujrzałem smutek na jego twarzy oraz czułem że, wkrótce odpowiedzi sama przyjdzie. W każdym bądź razie zamiast białej długiej koszuli nosiłem teraz dobrze przylegającą do ciała pomarańczową z zielonymi bokami koszulkę, która była z cienkiego choć bardzo wytrzymałego materiału, luźniejsze z tego samego materiału spodnie sięgające za kolano z dziurą na mój ogon, mocne z grubymi podeszwami buty które były częściowo zakryte przez spodnie, oraz parę rękawic zakrywających przedramię, sięgające do łokci. Cały strój bardzo mi odpowiadał, był lekki, nie ograniczał ruchów i przed wszystkim był bardzo dopasowany, co mnie lekko zdziwiło, miałem dziwne wrażenie że już kiedyś nosiłem taki strój. Korytarz zadawał się nie mieć końca, zacząłem nawet myśleć, że idziemy nim już w nieskończoność, tracąc cierpliwość nie tylko z powodu tej niekończącej się wędrówki, ale także przez panującą ciszę, która zapadła po rozmowie o znaczeniu ogólnym szpitala, postanowiłem zapytać:
-Daleko jeszcze- spytałem poirytowanym głosem                                                                                              -Niedaleko, zanim jednak wejdziemy do Wszechnowersum, musisz się zarejestrować, dlatego musiałeś nadać sobie imię. Kiedy już to zrobisz dostaniesz kartę klucz z twoim identyfikatorem. Dzięki niej będziesz mógł swobodnie poruszać się terenie Organizacji, Szczurku-dodał żartobliwie Nox. Zaśmiałem się i wykrzywiłem twarz w coś w rodzaju kwaśnego grymasu, ale coś przykuło moją uwagę, a mianowicie przed ostatnie słowo, Orgnizacja.
 –Nox- zacząłem powoli-Czym jest ta Organizacja?- Nie odpowiedział od razu. Robot, który z nami szedł, zdawał się zwrócić uwagę na nas uwagę. Noxis nagle posmutniał, potem jego wyraz twarzy stał się zimny oraz, co mnie z lekka nie tyle co zaskoczyło, a przeraziło, groźny. 
–Organizacja, jest to instytucja, która dała nam życie i nas stworzyła, zajmuje się wieloma rzeczami i pilnuje porządku we wszechświecie.-odpowiedział suchym i zimnym tonem, jakby recytował jakąś wyuczoną wypowiedzi.- Więcej na jej temat dowiesz się we Wszechnowersum, ale na razie przygotuj się, bo zbliżamy się już do punktu rejestracji Nowonarodzonych. Miał racje, przed nami znajdowały się masywne i ogromne metalowe drzwi z uchwytami, nad nimi znajdował się podświetlony napis, w nieznanym mi języku.
–To tu, strażnik zaraz otworzy drzwi, nie bój się. Przebadają cię, sprawdza czy jesteś zdrowy i czy poprawnie rozwija się twój organizm, oraz sprawdza do jakiej rasy należysz. Będziesz im musiał tylko podać swoje imię, a oni wszystkie twoje zdolności i sprawności zakwalifikują do odpowiedniej grupy- powiedział oznajmiającym tonem. Stałem jak osłupiały, co prawda byłem ciekawy do jakiej rasy należę, ale coś mi się nie podobało w tym wszystkim, jednak nie miałem czasu dłużej nad tym rozmyślać, gdyż strażnik już otwierał drzwi i dosłownie wepchnął mnie do środka. Usłyszałem tylko słowa Jaszczura, że spotkamy się przed wejściem do Wszechnowersum. Zostałem sam, drzwi za mną zamknęły się z donośnym hukiem. Nie pozostało mi nic tylko wejść do jasnego pomieszczenia przede mną. Pomieszczenie to było dobrze oświetlone oraz przestronne, znajdowało się tam coś na kształt biurka z wielkim komputerem od ,którego odchodziło mnóstwo kabli zakończonych igłami różnej wielkości. Było również łóżko stojące pod ściana, oraz dziwne urządzenie z komorą podobną do tej, w której się obudziłem. Wtedy zorientowałem się, że nie jestem tutaj sam. Do pomieszczenia weszły trzy osoby. Ubrany w biały fartuch robo z wielką szklaną głową, przez która było widać pracujące tryby, miał również parę czerwonych oczu i metalową szczękę , był dwa razy wyższy ode mnie i budził we mnie lekkie dreszcze, dopiero później dostrzegłem u niego pękniecie po prawej stronie, ciągnące się od szklanej głowy aż przez oko, to pęknięcie wydawało mi się dziwnie znajome, sam robot wydawał mi się dziwnie znajomy. Razem z nim przyszło dwóch strażników, ale nie byli oni robotami, przynajmniej tak mi się wydawało, bo poruszali się inaczej i nie mieli jednej nogi zakończonej świetlistą kulka, ale dwie zakończone stopami. Robot w fartuchu odezwał się do mnie:
- Podejć do mojego biurka, Nowonarodzony-powiedział, ale nie brzmiał tak machinalnie jak strażnik ,który mnie tu wepchnął za to miał ochrypły i skrzeczący głos
-Czekają cię badania rejestrujące, sprawdzimy do jakiej rasy należysz, jakie są twoje zdolności i przypiszemy cię do odpowiedniej grupy- kiwnąłem na znak zrozumienia
-Daj swoją lewą rękę- zrobiłem jak kazał, a robot podniósł ją wyżej na wysokość kabli z igłami, zaczął wybierać, który się nada, po czym wybrał ten z średniej wielkości igła. Ściągnął rękawicę i wbił igłę w moje przedramię. Ogarnęło mnie dziwne uczucie, zacząłem powoli odpływać. Robot podstawił mi krzesło, zdążyłem zobaczyć plakietkę przypiętą do jego fartucha, było na niej napisane Dr. Nefarious .
–To się często zdarza, że podczas badania rejestracyjnego Nowonarodzeni, gorzej się poczują, ale to minie-zapewnił mnie-Dobrze- zwrócił się do pozostałej dwójki- Usiądzicie do komputerów i zapisujcie dane. Nowonarodzony, podaj jeszcze tylko swoje imię, jeżeli już je wybrałeś.
-Ratchet- odpowiedziałem słabym głosem.
-Zapisaliście?- zapytał Nefarious, na co jeden ze strażników kiwnął głową. Czułem się coraz gorzej, przed oczami zaczęły mi się pojawiać czarne plamy. Usłyszałem tylko ostatnie zdanie Nefariousa. 
-Rasa: Lombax 


Ohayo, jak wam się podobał już III rozdział :) Mam nadzieje że bardzo, nasz Kosmiczny Szczur zaczyna dowiadywać się powoli jak wygląda życie w Organizacji, ale czym ona jest i jaki jest jej prawdziwy cel oraz czemu Ratchet ma ciągle deja vu, czego dowie się w Wszechnowersum? O tym w następnych rozdziałach Lombax Life. Jednak następne co się pojawi to bedzie drugi rozdzial One-shota, czekajcie cierpliwie ;*~KuroNeko=^.^= 

poniedziałek, 13 lipca 2015

Niebiański Żołądek

A oto długo wyczekiwany, kolejny rozdział z serii opowiadań o Amaterasu, wybaczcie, że taki krótki, ale mam nadzieje że się spodoba ;)

Gdy Amaterasu z Issunem znaleźli się na ostatniej wyspie, ich oczom ukazała się brama. Potężna, stara i sprawiająca wrażenie nie do zniszczenia. Nie przypominała ona jednak wejścia do budynku lub miasta otoczonego murem. Była jedynie samym wejściem, ponieważ dookoła nie było nic, pustka, nicość i chmury.
Wilczyca podeszła do bramy i pchnęła ją nosem,ale ona ani drgnęła więc stanęła na tylnych łapach i spróbowała ją pchnąć przednimi lecz nic to nie dało.
- I co teraz ? Czy to ma być jakiś kiepski żart ?-powiedział z sarkazmem Issun. Ej Amati, może masz jakieś super moce pod ogonem, które otworzą tą bram co ?-zażartował
Na te słowa wilczyca odeszła kawałek, odwróciła się i stanęła naprzeciwko bramy.
-Czekaj...Co ty chcesz zrobić ? Chyba nie chcesz...?!-Issun nie zdążył dokończyć gdyż Amaterasu biegiem ruszyła wprost na bramę. Wilczyca całą siła rozpędu uderzyła w bramę i odbiła się od niej turlając się dwa metry dalej, a brama nawet nie drgnęła.  
-CO CIĘ OPĘTAŁO !!! Myślałaś, że łbem rozwalisz te drzwi ?!-warką artysta.-Ehh, nieważne to znaczy tylko ze rozwiązanie siłowe na nić się tu zda-westchnął-Lepiej poszukajmy jakiegoś innego sposobu.- Issun zeskoczył z Amati i poszedł lepiej przyjrzeć się bramie, podczas gdy wilczyca poszła się rozejrzeć. Jej złotym oczom ukazała się kolumna zielonego światła wychodzącego z ziemi. Amati zbliżyła się do niego. W samym środku kolumny na za ziemi było wybrzuszenie, a w oczach wilczycy pojawiły się iskierki zrozumienia i determinacji, więc bez chwili zwłoki zaczęła kopać. Po krótkiej chwili natrafiła na coś twardego, co okazało się skrzynią. Na wieku skrzyni znajdował się uchwyt, wilczyca chwyciła go zębami i ciągła, aż wyciągnęła skrzynię. Issun, który dotychczas był zajęty oględzinami ogromnych drzwi, dopiero po chwili usłyszał głośne szczekanie, a na widok skrzyni jego oczy przypominały wyglądem dwie ogromne monety.
-Skąd to wytrzasnęłaś? Ciągle mnie zaskakujesz.-powiedział z lekkim uśmiechem na twarzy.-No, ale zobaczmy co jest,w środku.-Amaterasu odeszła od skrzyni na kilka kroków i nabierającą siłą rozpędu uderzyła w skrzynię, która w przeciwieństwie do bramy, otworzyła się.
-A ty ciągle swoje, zawsze walisz łbem o ścianę hahaha-zachichotał Issun. W środku znajdował się przedmiot, kształtem przypominający gruszkę. Był biały z czerwoną spiralą na środku.
-Ja wiem co to jest. To Niebiański Żołądek. Gdy go napełnisz, oczywiście jedzeniem, uchroni cię przed śmiercią. Jest niezwykle rzadki, a ten kto go znajdzie ma wielki szczęście- Jakby na potwierdzenie tych ostatnich słów, brama otworzyła się, a światło wydobywające się z jej wnętrza było oślepiające.
-No, nareszcie- rzekł zadowolony korpokur. Chodzimy już stąd, mam coraz większe dreszcze związane z tym miejscem i jeszcze ten dziwny przeszywający wiatr, brr-zadrżał Issun. Bogini słońca wiedziała, że to nie wiatr lecz aura demonów, które już nie tylko ich obserwowały ale i za nimi podążały.

No, w końcu od dawna wyczekiwany rozdział o Przygodach Amati i Issuna, wybaczcie że tak długo, ale są wakacje a z nimi wiąże się trochę więcej czasu wolnego a z tym kilka nowych rozdziałów. Zapowiadam że w następnej notce pojawią się sceny wali, ale jak nasza kochana wilczyca zamierza walczyć z demonami, kłami i pazurami...?! Ale tego dowiecie się już później, w następnej kolejności przyjdzie kolejny rozdział z Lombax Life. Tak życzę sobie weny a wam więcej cierpliwości~KuroNeko=^.^=

sobota, 9 maja 2015

Pierwszy One-Shot cz.1- Lisi demon Tomoe

Hejoo ! Witajcie po tak długiej rozłące, wybaczcie za tak długa nieobecność ale jakoś wena nie przychodziła i do tego nauka, ehhh. Ale teraz już jestem tylko nie wiem na jak długo. No w każdym bądź razie mam dla was pierwszy i dawno obiecany One-shot. Mam nadzieje ze wam się spodoba. Ogłaszam też że opowiadanka o Amaterasu również powrócą oraz Lombax Life też będzie kontynuowane. Także zapraszam do czytania, jednak co do częstotliwości pojawianie się następnych opo. to bedzie z tym różnie ze względu na koniec roku szkolnego ale dam jakoś rade. Zapraszam do czytania  =^.^=

  Historia ta dzieje się w odległych czasach, gdy Japonia nie była jeszcze znanym krajem, a tamtejsze ludy wierzyły  bogów i youkaj. Była późna wiosna, wszystko już zdążyło się zazielenić, kwiaty powoli przekwitały, a rolnicy siali  ostatnie rośliny. W wiosce znajdującej się w samym środku lasu, przez który przepływała wąska i płytka krystalicznie czysta rzeka, mieszkała wraz z rodzicami pewna siedmioletnia dziewczynka, jej imię brzmiało Mizuki, co oznaczało piękny księżyc, Miała długie czarne, proste włosy sięgające do połowy pleców, oczy jej były koloru  koloru ciemnego brązu, była szczupła i średniego wzrostu. Miała ona młodsza siostrę o dwa lata i starszego o trzy lata brata, na imię im było Satomi i Saiji. Ojciec całej trójki był zarządca wioski, tytuł ten i obowiązki przechodziły z ojca na syna od trzech pokoleń. Ich matka natomiast była rodowitą mieszkanka wioski, potomkinią ze starego rodu miko( kapłanka, medióm do porozumiewania się z bogami, odpędzała złe duchy i youkai), nie przejawiała jednak żadnych umiejętności świadczących o jej pochodzeniu. Jednak oboje rodziców było surowych, dbający o wychowanie swoich dzieci, byli oni jedynymi ludźmi w wiosce którzy nie dawali wiary starej legendzie wioski, legendzie o strasznym lisim youkai, który napadł wioskę dawno temu i został zapieczętowany nieopodal niej przez miko wioski.
  Dzień był ciepły i słoneczny a Mizuki i Satomi wraz z innymi dziewczynkami siedziały na polanie koło wioski i plotły łańcuchy z kwiatów na wieczorne obchody corocznego święta boga księżyca, który pomógł miko zapieczętować demona.
-Hej Mizu, jak myślisz ludziom z wioski spodobają się ozdoby.- Pyta siostrę Satomi.-Na pewno, w końcu to my je robimy hahaha. Obie siostry wybuchły śmiechem. Gdy tak się wygłupiały, podeszła do nich jedna ze starszych dziewcząt.- Mizu, Sato tyle nam już wystarczy wracajmy do wioski. Dziewczyny za jej zaleceniami pozbierały wykonane przez siebie ozdobi i szły w kierunku wioski. Mizuki, chcąc ostatni raz nacieszyć się widokiem polany, spojrzała na nią i ujrzała na jej skraju polany białego lisa. Urzeczona widokiem lisa chciała do niego podejść ale zatrzymała ja starsza dziewczyna.-A ty gdzie się wybierasz Mizuki?- spytała.-A donikąd.-odpowiedziała.-To to dobrze bo chyba nie chcesz się zgubić lub spóźnić na obchody, prawda?- Ależ oczywiście że nie, mama i tata byli by na pewno źli na mnie. Po tych słowach dziewczyna odwróciła się i przeszła na przód grupki dziewcząt, lecz Mizuki stała w miejscu i czekała aż się oddalą, aż w końcu ruszyła w kierunku polany, do miejsca gdzie widziała lisa. Nie wiedziała co, ale coś ją do niego ciągało. Gdy znalazła się w tym miejscu, lisa nie było, jedyne co dziewczynka znalazła to kilka białych włosów, o dziwo nie zwierzęcych ale ludzkich. Mizuki zastanawiała się przez chwilę, ale podjęła decyzję i ruszyła w głąb lasu, coraz bardziej się w nim zagłębiając. Minęło kilka godzin, słońce chyliło się ku zachodowi, A Mizuki, doszła do wniosku że się zgubiła. Przykucnęła ze zmęczenia i zaczęła powoli płakać. Mizuki nie należała do dziewczynek, które z byle jakiego powodu zaczynają płakać tak jak jej siostra Satomi, ale ta sytuacja ja przerosła, kompletnie nie wiedziała, w która stronę ma iść. Nagle ku jej zdumieniu w głębi lasu dostrzegła jarzące czerwone światło. Nie mając wielkiego wyboru ruszyła w jego stronę. Idąc tak przez gęstwinę krzewów i drzew, potknęła się kilkakrotnie, a o ostre kolce krzewów porobiła sobie kilkanaście drobnych cienkich linij na rekach i twarzy. Gdy wreszcie dotarła na miejsce, zobaczyła, że źródłem światłe jest mała kapliczka wokół której palą się kamienne latarnie. Mizuki zdumiał ten widok, ponieważ kapliczka stała w samym środku głębokiego lasu. Czując ogromne zmęczenie dziewczynka postanowiła usiąść na trawie oparłszy plecy o jedną ze ścianek kapliczki, ogarnęło ja wielkie znużenie i zasnęła.
  Obudził ja dopiero przyjemny, ale stanowczy głos-Ej ty, obudzi się-powiedział. Mizuki otworzyła oczy niemal natychmiast i jej oczom ukazał unoszący się w powietrzu, niebieski płomyk. Dziewczynka przerażona schowała się za kapliczkę, dopiero teraz zauważyła że na daszku kapliczki siedzi kamienny lis.-Aaa potwór!-krzyknęła przerażona Mizu.-Czekaj, po pierwsze nie jestem potworem, po drugie nie wydzieraj się tak, a po trzecie nie zrobię ci krzywdy.-odpowiedział lekko zirytowany płomyk. Mizuki usłyszawszy ostatnie słowa, wyszła  zza kapliczki i podeszła do płomienia.-Skoro nie zrobisz mi krzywdy to mógłbyś mi pomóc panie płomyczku?-spytała nadal z lekiem w głosie.-Eh, no dobrze, ale w pierw musisz coś dla mnie zrobić, musisz dotknąć kapliczki i powiedzieć Ririsu. Wtedy ci pomogę.-Dziewczynka spojrzał na niego ze zdziwieniem, ale zrobiła jak powiedział, podeszła do kapliczki i powiedziała UWOLNIENIE. Kapliczka rozświetliła się białym światłem, zerwał się silny wiatr, a ziemie się zatrzęsła. Kapliczka rozpadła się w gruz, a zamiast płomyczka pojawiła się młodzieniec ubrany w ładne zielone niebieskie kimono z białymi elementami, miał głębokie fioletowe oczy, białe długie włosy, jedyne co sprawiało że nie wyglądał normalnie, a wręcz przerażająco było to że posiadał na głowie parę białych lisich uszu, biały długi ogon, zamiast paznokci długie pazury oraz wąskie źrenicę  jak u kota. Mizuki nie wiedziała co robić, stała tylko przerażona.-Eh, nareszcie, w końcu po 400 latach jestem wolny, hahaha- śmiał się wniebogłosy lisi youkaj.-A ty co, zamknij usta bo ci mucha wpadnie.-Misuki odruchowo na te słowa zamknęła usta.- A no tak miałem ci pomóc, ale wiesz co, nie zrobię tego, radzi sobie sama, hahaha.- jeszcze głośniej zaśmiał się lis. Na te słowa Mizu przeszło zdumienie tak szybko jak gasnie płomień świecy a zapaliło się coś innego, była to złość i gniew-Ej nie ma tak, masz mnie odprowadzić do domu i to natychmiast!-krzyknęła dziewczynka. Na ton tego głosu lis zdrętwiał.-No dobrze tylko się tak nie wydzieraj.- lis ,zanim Mizuki się zorientowała, wziął ją w ramiona i poszybowali ponad koronami drzew. Z daleka było widać światła i muzykę dochodzące z wioski, była już głęboka noc, a księżyc w pełni świecił na niebie. Wylądowali na skraju polany tam gdzie dziewczynka zobaczyła lisa.-No i już jesteśmy na miejscu, musisz jednak sama iść do wioski bo ja do niej wstępu nie mam-powiedział lis- Dobrze, dziękuje panie lisie- odpowiedziała radośnie Mizuki- Eh, ale się teraz zabawie, 400 lat do nadrobienia, a tak tak nie ma za co, a tak w ogóle to mam na imię Tomoe.-Zaraz po tym jak to powiedział rozpłynął się w powietrzu a jedynce co pozostało to leniwie spadające na ziemie liście. Mizuki szczęśliwa że w końcu jest w domu, od razu pobiegła do wioski a jak tylko zobaczyła rodziców i rodzeństwo, to o wszystkim zapomniała, o lisie na polanie, dlaczego poszła do lasu, o kapliczce w lesie i o lisim youkaj Tomoe.

OK, o to pierwsza część z trzech części mojego one-shota dedukuje ja specjalnie dla mojej przyjaciółki Misuki09. Mam nadzieje że się podobała, kolejne części będą niedługo, tak samo jak następny rozdział Amaterasu, na kolejny rozdział Lombax Life trzeba bedzie niestety trochę poczekać. To tyle na razie~KuroNeko =^.^=   

      

wtorek, 14 października 2014

Lombax Life: Rozdział II

No hej, oto obiecany kolejny rozdział Lombax Life, za jakąś chwile powinien też pojawić się i One-Shot. Dziękuje za wasze odwiedziny na moim blogu, przepraszam za błędy i życze miłego czytania.

Patrzyłem na niego jak osłupiały, co to wszystko ma niby znaczyć.-Ej strażnik, przyjdź tu na chwilkę.-wołał Nox. Z dala dobiegł mnie odgłos jakby coś nadjeżdżało, po chwili przez laserowe pręty celi ujrzałem robota. Zamiast dwóch nóg miał tylko jedną zakończona świecąca na niebiesko kula, która dotykała ziemi ale nie obracała się.-Czego chcesz żołnierzu.-głos strażnika był sztywny i wojskowy.-Potrzebuje karty klucz do bloku 707, Wszechnowersum, jestem opiekunem nowo narodzonego-Odpowiedział Nox równie zimnym i wojskowym tonem-Akceptuje, karta klucz do bloku 707 zaraz zostanie wysłana Nanostradą, a jeden strażników przyjdzie was odprowadzić do bloku 707-Robot bezgłośnie odjechał. Odszedłem od laserowych prętów i usiadłem na dolnym łóżku, Noks do mnie podszedł-Zanim jednak pójdziemy do Wszechnowersum musisz nadać sobie imię i przede wszystkim- tu dodał z lekkim rozbawieniem-zobaczyć jak wyglądasz. Miał racje, ja nawet nie wiedziałem jak wyglądam i jaki jestem.-Masz, przyjrzyj się sobie i zobacz jak wyglądasz- powiedział to podając mi lustro wiszące wcześniej nad prostopadłościennym metalowym pudłem, które prawdopodobnie było umywalką. To co zobaczyłem było jeszcze dziwniejsze niż wygląd Noksisa, ale ostatecznie przypadło mi do gustu. Byłem niski, całe moje ciało pokrywało złociste futro, z głowy wystawała mi para długich uszu, podobnych do kocich lub lisich z trzema, podłużnymi prążkami w kolorze jasnego brązu, podobne prążki miałem na plecach i na zewnętrznej stronie ramion, które były długie, lekko umięśnione oraz zakończone bardzo dużymi dłońmi, miałem ogon kształtem podobny do lwiego pokryty pasami tego samego koloru, a z moich stóp wyrastały trzy palce, byłem do tego wszystkiego szczupły, wygimnastykowany, twarz była podobna do kociej z dużymi zielonymi oczami i brązowym nosem.
-I jak, podobamy się sobie-Spytał w końcu Nox
-Szczerze, to nawet bardzo-Odpowiedziałem z uśmiechem
- To może już zaczniemy wspólnie myśleć nad twoim imieniem, nie musimy się spieszyć, ale lepiej by było byś miał już je zanim wejdziemy do Wszechnowersum.-Zacząłem się zastanawiać
- Hmm, może to być coś związane z twoim wyglądem, na przykład mógł byś mieć na imię Kosmiczny Szczur-zaśmiał się Noxis
- Ha ha, ale śmieszne- powiedziałem zirytowany, ale poniekąd miał rację, wyglądem przypominałem szczura. Nagle przypomniał mi się sen, który mi się wcześniej przyśnił.
-Chyba już mam swoje imię...
-Tak, no to dawaj-
Co powiesz na Ratchet-Przez chwile nic nie mówił, a potem się zaczął śmiać w wniebogłosy
-Ha ha ha ha, a mówiłeś że nie chcesz mieć na imię szczur-Tym razem naprawdę się wkurzyłem
-Przecież Ratchet to nie Szczur!-Prawie krzyknąłem
-Nic nie rozumiesz, w języku ludzi oraz międzygalaktycznym przedrostek twojego imienia Rat oznacza szczur-Powiedział jeszcze bardziej rozbawiony, natomiast ja wpatrywałem się w niego jak w obraz, a potem odwróciłem z zawstydzenia wzrok
-Oj już się nie obrażaj, skoro takie imię ci się podoba to nikt nie zabroni ci go nosić, a zresztą skąd przyszło ci takie imię, w większości przypadków nowo narodzeni nazywają siebie Pazur, Kieł albo co gorsza Stopa, dopiero później ktoś ich uświadamia o większej liczbie imion i języków, a tobie od razu takie słowo wyskoczyło
-Sam nie wiem, szczerze to ono mi się przyśniło
-Hmm, interesujące...-W tym momencie z sufitu wyrosła metalowa rura z której wypadła biało karta magnetyczna z czarnymi napisami Blok 707-O już przyszła, teraz tylko wypatrywać strażnika


Ok, a oto był drugi rozdział Lombax Life, wiem trochę krótki i do tego szybko napisany więc nie złośćcie się jeśli będą jakieś błędy, za jakąś chwile wrzucę również One-Shot'a, i dodaję jeden ze swoich obrazków teraz możecie się śmiać, kiedyś oglądałam My Little Pony te nowe i bardzo spodobała mi się Księżniczka Luna, ale dosyć tego ~~KuroNeko=^.^=




poniedziałek, 13 października 2014

Ogłoszenia Czarnego Kota

Więc tak, niestety muszę ogłosić że prawdopodobnie nie będę już pisać opowiadań do serii o Amaterasu, jednakże seria Lombax Life nadal będzie trwać oraz zaczną pojawiać się opowiadania typu One-Shot. Jest tak ponieważ nie mam czasu ani energii na pisanie długich opowiadań, a skoro już zaczęłam Lombax Life i widzę że wam się podoba nie planuje jej w najbliższej przyszłości zakończyć jednak nie obiecuję że będzie ona miał nie wiadomo ile rozdziałów, za  to opowiadanie One-Shot będą częstsze i mam nadzieje lepsze. To tyle jeśli chodzi o ogłoszenia, co do pierwszych One-Shot'ów i następnego rozdziału Lombax Life to możecie spodziewać się jutro, bo obiecałam sobie że choćby nie wiem co napisze te dwie notki.

A oto jeden z moich rysunków tym razem z Naruto, nie jest piękny ale jest mój~KuroNeko=^.^=

sobota, 30 sierpnia 2014

Lombax Life: Rozdział I

A oto pierwszy rozdział serii Lombax Life, nowej serii moich opowiadań, nie będę rozwodzić się tutaj nad pierwszym rozdziałem, wszystko co chciałam powiedzieć jest w zapowiedzi. Chcę tyko dedykować ten rozdział mojej kol Karolinie za wsparcie mnie, to tyle zapraszam do czytania =^.^=

Ciemność, chłód, samotność. Tylko to czułem kiedy otworzyłem oczy. Nie wiedziałem co się dzieje, pierwszy raz coś takiego mi się zdarzyło. Wszystko było w zielonym kolorze, ze wsząd otaczała mnie tylko woda, a przez nią widziałem jakieś cienie, rozmawiały ze sobą i nagle spojrzały na mnie. Zdawało mi się że jeden z nich kiwnął do kogoś głową, potem znów ogarnęła mnie nicość. Nie wiem ile czasu minęło, ale poczułem to samo uczucie co przedtem gdy wróciła mi świadomość. Czułem się jakby świat w którym byłem znajdował się pomiędzy snem, a rzeczywistością, lecz tym razem woda, która dotychczas mnie otaczała zaczęła opadać. Moja rzeczywistość powoli zanikała, a nowa wdzierała się  do środka. Wcześniej tego nie wiedziałem, ale to w czym się wcześnie żyłem, było szklaną, komorom, z której mnie wypuścili. Zachłysnąłem się nowym powietrzem, wręcz nie mogłem nim oddychać. Próbowałem wstać, lecz na swoich ramionach i plecach poczułem zimne metalowe dłonie, nie pozwalały mi wstać. Walczyłem z nimi, ale bezskutecznie. Podnieśli mnie i wsadzili na coś podobnego do łóżka, przypięli pasami i nakryli jakimś prześcieradłem. Dopiero wtedy spostrzegłem, ze nie mam nic na sobie. Wieźli mnie gdzieś, wszystko dookoła było białe i jak przez mgłę oraz stłumione jakby w tunelu, tylko światła co chwile migały. Nagle z dotychczasowych białych pomieszczeń przenieśliśmy się do ciemnego, było w nim tylko jedno światło, które raziło mnie prosto w oczy. Spojrzałem w bok i zobaczyłem, że coś się zbliża i trzyma coś w ręce, nadal wszystko było jak przez mgłę. Poczułem ukłucie i znów otoczyła mnie nicość...

                                                                              * * *

Latałem, w próżni nic nie czułem ani nie widziałem, z daleka dochodziło wołanie, ktoś wołał kogoś po imieniu. Nie mogłem usłyszeć tego imienia jednak to wołanie stawało się coraz głośniejsze i wyraźniejsze. Wreszcie dochodził do mnie sens słów wypowiadanych przez ten tajemniczy głos
-Uciekaj...Uciekaj! Ratchet uciekaj!
Nagle obudziłem się z tego koszmaru. Ocknąłem się w bardzo dziwnym miejscu. Wszystko było białe, sufit, ściany a nawet podłoga. Leżałem na dolnej części piętrowego łóżka, nawet ono było białe. Całe pomieszczenie przypominało bardziej cele niż pokój. Łóżko stało pod ścianą a obok niego było wejście do celi, tylko zamiast zwykłych prętów z jakiegoś metalu, były strumienie niebieskiego światła. Naprzeciwległej ścianie do wejścia było znajdowało się okno, oczywiście zakratowane. Nagle z górnej części łóżka dobiegły mnie jakieś pomruki i  chrząknięcia. Wstałem powoli, ponieważ nadal miałem zawroty głowy. Spojrzałem na górną część i zdziwiłem się ponieważ nikogo tam nie było
-Siemasz brachu- Podskoczyłem jak poparzony na dźwięk tych słów, które usłyszałem za plecami-Ojej, nie chciałem cię przestraszyć-Obróciłem się gwałtownie i to co zobaczyłem naprawdę mną wstrząsnęło. Tuż przede mną stała dwunożna jaszczurka, miał krótki pyska, na czubku głowy dwa długie rogi odchylone do tyłu, był szczupły i wysoki, jego ogon miał z  metr długości, a cała jego skóra pokryta łuskami.-O kurcze, wystraszyłem cię , wybacz że tak za twoimi plecami zakradłem się.-Szczerze to nie dochodziły do mnie jego słowa, bardziej zainteresowałem się jego wyglądem.-Przepraszam, czym ty tak właściwie jesteś?-Spytałem się szczerze ciekaw, ale również trochę zawstydzony-A no tak, jesteś nowo narodzonym. Choć wszystko zaraz ci wyjaśnię- Uśmiechnął się serdecznie mój towarzych, nawet nie wiem czy mogę go tak nazywać.-A tak w ogóle to jestem Noxis, ale przyjaciele mówią mi Nox, choć zaprowadzę cię do Wszechnowersum, tam dowiesz się wszystkiego o tym świecie i jego mieszkańcach.




Witajcie, liczę że opowiadanko się podobało, ostatnio zaczęłam grać w serię R&C na ps2 i muszę przyznać że moje opo nie jest podobne do tej serii gier, ale cóż tu nie chodzi o kopiowanie wątków z gry, oczywiście postaram się aby nie było tak dramatycznie, smutno itp., po prostu nasz bohater się dopiero rozwija, wiecie nowe miejsce, nowe wszystko, musi być trochę dramatycznie, piszę to ponieważ moja kol stwierdziła że początek przypomina jej wyznania Jeffa zabójcy i również stwierdziła, że nie odpisuję na komentarze, to się zmieni, ale odnośnie nowej serii naprawdę chciałabym wysłuchać waszej opinii, a i jeszcze jedno, konkretnie to zapowiedzi, za 2 dni rozpocznie się nowy rok szkolny, wiąże się to z tym, że notki będą rzadziej, mam wenę odnośnie nowej serii, naprawdę nie wiem jak często będę pisać nowe opo do Okami bo weny w tym kierunku na razie brak, no cóż, dołączam swoją ilustrację do opowiadania, w całości rysowana przez mnie(wiem Michał Anioł to nie ja,ale bezsensowne jest wstawianie zdjęć z neta moim zdaniem), mam nadzieje że się podoba, za błędy przepraszam~KuroNeko =^.^=


sobota, 23 sierpnia 2014

Zapowiedzi i krótki opis fabuły: Lombax Life

Witajcie, oto opowiem wam o mojej nowej serii opowiadań . Wcześniej nie miałam pewności czy to dobry pomysł ją pisać, ale dzięki namową mojej kol, która za bardzo nie lubi książek i czytania lub pisania opowiadań, lecz po opowiedzeniu jej o czym będą opowiadania, pochwaliła mnie za pomysł i powiedziała, że będzie to dobra seria, nie wiem czemu ale tym dodała mi sił i przywołała moją wenę do porządku, a o na jest  bardzo kapryśna. A zapomniała powiedzieć, ci którzy są fanami serii Ratchet & Clank, musicie mi wybaczyć ponieważ, nie znam wszystkich nazw broni, planet lub ras kosmicznych, będę w miarę możliwości używać tych z gier ale też wymyślała swoje. Wiem co to znaczy irytować się detalami, które zmieniają jakość opowiadania. Czytałam czyjeś opowiadanie o naszym lombaksie i strasznie się wkurzyłam, gdy autor/ka nazwał/a go kosmiczną myszą z ogonem lwa, ja wiem, że nie wszyscy są fanami serii tych gier, ale błagam na oryginalnym pudełku z z pierwszą grą Ratchet & Clank już pisało, że jest on lombaksem.
 Cóż nie przedłużając powiem krótko, jest to coś innego niż dotychczasowy znany Ratchet. Nigdy on nie był na Veldin, nie walczył z przewodniczącym Drekiem i zupełnie inaczej pozna Clanka,. Jest to trochę dramat, ponieważ jest wojna. Despotyczna rasa próbuje zawładnąć galaktyką, Polaris (szczerze to jeszcze nie zdecydowałam czy to ma być ta galaktyka, ale ona jest na tapecie obecnych gier, więc prawdopodobnie będzie to ona), hodując żołnierzy z różnych ras(np. żeby to wyjaśnić, mają DNA jakiejś tam jaszczurki z jakiejś tam planety i z tego DNA hodują klona bądź ulepszony nowy twór) i specjalnie ich szkolą do walki na wojnie. Na początku wszyscy mówią Ratchetowi, że został w taki sam sposób stworzony, ale jego historia jest trochę bardziej skomplikowana. Ostatecznie nasz kochany mały lombax sprzeciwi się tym zwyrodnialcom i spróbuje uratować galaktykę, ale po drodze spodka go wiele cierpienia i bólu. Ogólnie opowiadania będą pisane w osobie pierwszej liczby pojedynczej, czyli będzie to forma pamiętnikowa, narratorem jest sam Ratchet. 
Nie wiem czy spodoba się wam ta seria jest ona moim własnym wymysłem, z tego co wiem to nie ma żadnej gry z tej serii co była fabułą by podobna do tych opowiadań, wiem nie jestem oryginalna z postaciami moich opowiadań, po prostu lubię wymyślać własne historię moich ulubionych bohaterów. To tyle jeżeli chodzi o zapowiedzi, opowiadanie pewnie wrzucę w nocy koło 1 może wcześniej~KuroNeko =^.^=